wtorek, 29 marca 2016

Od Saphiry


Była to ciemna lecz ciepła noc. Leciałam właśnie pod chmurami , oglądałam lasy i łąki oraz piękny, wielki , srebrny księżyc odbijający się w jeziorze. Niestety księżyc tak mnie uraczył że zaczęłam się obniżać, szybko ogarnęłam się i z całej siły machnęłam swoimi potężnymi skrzydłami. Wzbiłam się nagle wysoko , poszybowałam przed siebie. Nagle przede mną drzewo jakby nagle wyrosło z ziemi , uderzyłam w nie . Zaczęłam spadać krzycząc ze strachu , spadałam bezwładnie, z tego co wiem chyba zemdlałam. Spadłam na ziemię , tak myślałam . Wstałam ociężale , otrzepałam się i spojrzałam na dół . Pode mną leżał basior , oszołomiona odskoczyłam z krzykiem.
- Em.. ? - Basior oczekiwał na odpowiedź.
- A... tak , jestem Saphira , przepraszam , uderzyłam w drzewo . - Powiedziałam śmiejąc się pod nosem . Jednak mój zapał ostudził przerażająco poważny wzrok basiora . 
-Tak , zauważyłem.- Powiedział wciąż poważny. 
- "Jego niebieskie ślepia potrafią zabić! " - Pomyślałam . - Przepraszam . -Musiałam w końcu coś powiedzieć. Basior wyglądał jakby wciąż coś ode mnie oczekiwał .
-Nie ma sprawy , to wypadek . A, jestem Belligerent . - Basior powoli odszedł.
- Poczekaj ! - Krzyknęłam sama z siebie.
-Tak? - Basior zatrzymał się , odwrócił łeb i spojrzał na mnie. 
-Em..... - Próbowałam najszybciej coś wymyślić . - Jesteś sam? - Spytałam.
-A.. że co ? - Spytał zdezorientowany .
-Nie , nie ! To nie to co myślisz. Chodziło mi o to czy jesteś samotnikiem czy należysz do watahy! -Starałam to czym prędzej sprostować .
-A....tak . Jestem alfą jednej watahy. -Stwierdził dość obojętnie . 
-Woow. - Nie mogłam ukryć swojego zdziwienia . 
- Chodź , pokażę ci ją . -Poszedł w tą samą stronę co wcześniej . 
-Dobra ! - Powiedziałam już dużo luźniej .
<Belligerent ? >

Od Rozalie CD Eris


Uśmiechnęłam się ciepło. Nareszcie spotkałam jakąś waderę. 
- Witaj. Jestem Rozalie. - odpowiedziałam.- Szłam na spacer i przypadkowo kamienie spadły i narobiłam trochę hałasu. Ja i ta moja niezdarność.- dodałam widząc minę Eris, która pytała "Słyszałaś ten hałas?"
- Nie szkodzi. - odparła- Usiądź. Porozmawiamy. 
Posłusznie usiadłam i zaczęłam się rozglądać po jaskini. Muszę przyznać, iż była bardzo ładna. Potem napotkałam wzrok Eris, która powiedziała:
- Poczekaj. Zaraz przyniosę coś do przekąszenia. - Ja automatycznie wstałam, by pomóc. 
Eris przytrzymała mnie łapą i powiedziała, że ona jest gospodarzem i ona ma coś upolować, a ja jestem gościem i mam spokojnie czekać. 
Tak też zrobiłam. Po kilku minutach Eris przyszła z sarną, najwidoczniej przed chwilą upolowaną. 
- Jedz.- powiedziała i zabrała się do jedzenia. 
Jak zjadłyśmy spytałam:
- Może się przejdziemy?
<Eris?>

Od Hiyori CD Belligerenta


Odzyskałam przytomność, ale mimo to było mi co najmniej słabo. Chciałam wstać i iść znów gdzieś przed siebie, szukając swojego miejsca na ziemi jednak nie miałam na to siły. Otwarłam oczy nieco próbując złapać kontakt ze światem, było już dość ciemno, ale mimo wszystko coś rozjaśniało, zobaczyłam przed sobą płomienie i nieco się wystraszyłam. Instynktownie stworzyłam wokół siebie wodną tarczę – nie chciałabym się spalić żywcem. Po kilku sekundach otworzyłam szeroko swoje dzikie, jasnoszare oczy i rozejrzałam się wokoło. Jako pierwszą ujrzałam palącą się gałąź drzewa, potem spostrzegłam inne, leśne rośliny i zaczęłam kojarzyć fakty. Widząc na ziemi obok mnie krew przypomniałam sobie co się ze mną stało. Spojrzałam na swój bok cicho sycząc z bólu, jednak fakt, że moja rana była opatrzona bardzo mnie zdziwił. Opuściłam głowę i spróbowałam wstać. Oparłam się na przednich nogach, które bardzo drżały i szybko podniosłam resztę ciała z ziemi, przenosząc szybko swój ciężar na tylne kończyny. Spostrzegłam dość ciemno umaszczonego wilka z jasnymi ,świecącymi oczami. Miałam tylko nadzieje, że to nie jest jeden z tych basiorów, przez których tu się znalazłam. Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to on jest stwórcą ognia i ma wszystko pod kontrolą. Gdyby chciał mi coś zrobić zapewne już dawno by to zrobił dlatego więc opuściłam swoją tarczę. Opuściłam nieco głowę patrząc na wilka nieco od dołu. 
- Kim jesteś? – zapytałam cicho i nieco niepewnie lekko się wycofując. Dałam sobie chwilę czasu na obeznanie terenu. Spojrzałam potem w oczy basiora, których blask nieco mnie oślepiał jednak dało się do nich z czasem przyzwyczaić. Odsunęłam się nieco od ognia, który mimo tego, iż mnie nie dotykał nieco mnie parzył.
- Tobie mam zawdzięczać pomoc? – Zapytałam po czym wzięłam głęboki wdech, czego szybko pożałowałam. Upadłam na ziemię, czułam się tak bezsilna jak nigdy wcześniej. Kula, którą oberwałam chyba nieco uszkodziła mi płuca. Było mi nieco wstyd, mój towarzysz zapewne stwierdził, że jestem beznadziejna i słaba widząc mój upadek.

Od Eris CD Rozalie


Basior wyraźnie zaznaczył ,że TYLKO pokażę mi miejsce polowań.Zresztą na nic innego nie liczyłam.Tuż po dotarciu na miejsce zniknął.Tuż przed tym zanim Belligerent ,,wyparował" zdążył wymamrotać ,,Mam nadzieję ,że więcej już jej nie spotkam".To najwyraźniej nigdy nie miało być wypowiedziane.Prychnęłam.Mimo wszystko byłam wdzięczna za pokazanie mi tego miejsca.
-Dziękuję...-wymamrotałam,wiedząc ,że i tak mnie nie usłyszy.Skupiłam swój wzrok na sarnie,która była najdalej od stada.Skorzystałam z podróży cieniem i w ten sposób znalazłam się tuż za nią.
-Witam.-powiedziałam.Zwierzyna natychmiast odwróciła się w moją stronę.Jednak nie zdążyła uciec ,ponieważ pogryzłam ją w kończyny.Teraz leżała i przerażonym wzrokiem wpatrywała się we mnie.Stado już dawno zdążyło uciec.Zaczęłam się z nią bawić.Najpierw podrapałam ją po pysku.Kiedy byłam już pewna ,że ofiara błaga o śmierć,rozerwałam jej tchawicę.Po tej czynności zabrałam się za posiłek.Nie zjadłam za wiele.Spojrzałam w niebo.Księżyc już dawno był na górze.Nieśpiesznym krokiem ruszyłam do swojej jaskini.Po dotarciu tam znalazłam sobie wygodny kąt i zwinęłam się w kłębek.Zamknęłam oczy i udałam się w objęcia Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziły mnie jakieś hałasy.Wstałam i rozciągnęłam się.Spojrzałam w stronę wejścia do jaskini i automatycznie się uśmiechnęłam.Stała tam biała wilczyca.Była nowa.
-Witam.Mam na imię Eris.-dla wader byłam raczej miła...Basiory to inna sprawa.Czym więcej kobiet tym lepiej.

Od Rozalie CD Zack


Po przygodzie ze smokiem, zaczęłam już się ich nie bać. Zawsze widziałam je ze strony maszyn zdolnych nie tyle do zabijania, ale jeszcze do zniszczenia wszystkiego na swojej drodze. Bezwzględne, bez litości i bez uczuć (oprócz wściekłości, furii i innych takich uczuć). A teraz? Teraz poznaję ich dobrą stronę. I widzę w ich oczach uczucia ciepłe. No ale do rzeczy. Wróciłam do swojej jaskini i oparłam się o jej wewnętrzną ścianę. Potem głęboko odetchnęłam. Przeżyłam coś takiego o czym nawet nie mogłam marzyć (dosłownie). Poszłam spać, a następnego dnia coś mnie bardzo ciągnęło nad Strumyk Spokoju. Musiałam koniecznie pomyśleć. No to poszłam. Tam spotkałam znajomego mi wilka. Niee. Nie Belligerenta. Zack'a. 
- Cześć Zack!- powiedziałam.- Coś często się spotykamy.
<Zackuś? XD :3>

poniedziałek, 28 marca 2016

Od Belligerenta CD Eris


-Doceniam to,że mnie poprosiłaś.-Mówiąc to spojrzałem na
waderę zimnie.Czyli tak jak zwykle,więc powinna być zadowolona.
Mało kogo obdarowywałem moim zimnym lecz naturalnym spojrzeniem.
Może brzmi to żałośnie,ale taki to już jestem.
-Więc mogę Ci pomóc,ALE tylko pokażę Ci miejsce polowań i zniknę.-
Powiedziałem spokojnie.Mówiąc to,że zniknę miałem znaczenie dosłowne, nie chodziło tu wcale o przenośnię.Po prostu zamierzałem zniknąć. Bez zbędnych słów ruszyłem w stronę krzaków.Wadera chyba za mną nie szła.
-Nie zamierzam czekać.-Dodałem po chwili.Zaraz po moich słowach wyraźnie poczułem czyjąś obecność bez odwracania się.Biegliśmy w milczeniu. Koniec końców dotarliśmy nad Góry Kwiecia.Było tam mnóstwo zwierzyny. To fakt,lecz ów zwierzyna reagowała na najmniejszy bodziec.Co za tym idzie upolowanie jej graniczy z cudem.No co?Zaprowadziłem w miejsce polowań?Tak.Więc to czy coś nawinie się jej na ząb czy też nie to nie moja sprawka.Tak jak obiecałem tak to też zrobiłem.W ułamku sekundy zmaterializowałem się w jaskini.Westchnąłem głośno po czym zacząłem czytać książki.Miałem szczerą nadzieję iż nie natknę się już na ów waderę.

Od Belligerenta CD Hiyori


Usłyszałem jakiś huk.Najprawdopodobniej jego źródłem była ludzka broń..Której swoją drogą nienawidziłem bardziej niż ludzi.To ona zabrała mi rodzinę.Ruszyłem bezmyślnie w stronę huku jak dzikie zwierze którym jestem.Biegłem nie zważając na to,że pokonałem jakieś dobre trzy kilometry. Miałem kondycję więc zadyszka mnie nie złapała lecz gnaty lekko chrupały.W końcu wbiegłem w krzaki. Rozejrzałem się
wokoło.Leżała tam ranna wadera,jednakże coś zaciekawiło mnie bardziej a mianowicie trop psów. Moje zmysły się wyostrzyły.Szedłem w ciszy za śladami psów.W pewnym momencie wybiegłem na jakąś polanę.
Spotkałem wzrok beagla który zaczął się rwać na mój widok. Ja bez względu na to iż stał koło niego dwunożny zacząłem mknąć ku niemu.Pies zerwał się ze smyczy i zaczął do mnie biec. Skoczył,lecz ja nie pozostałem mu dłużny.Wyminąłem pysk psa w powietrzu i zatopiłem kły w jego szyi powalając go przy tym na ziemie. Wraz z upadkiem na ziemię łeb psa wygiął się nienaturalnie i chrupnął. Szybko nakierowałem wzrok na broń człekokształnego.Nieznajomy wycelował we mnie.Postąpiłem głupio i mimo tego zacząłem biec w jego stronę. Nie wiedziałem co mi grozi więc też nie mogłem za bardzo manewrować. Huk.Ku zdziwieniu człowieka nie zatrzymałem się.Dostałem w łapę,pewno przeciętny wilk chociażby zaczął kuleć.Lecz nie ja.Ów dwunożny zaczął trząść odnóżami dziko.Naprężyłem łapy i skoczyłem na niego.Tyle.Wiadomo co dalej. Nikogo więcej nie ujrzałem.Spojrzałem spokojnie na ranę.Po chwili zorientowałem się iż znajduje się w niej mała kulka.Zacząłem grzebać pazurem w łapie.Chwilę potem przypatrywałem się kulce.Postanowiłem to zbadać.Wracając przypomniało mi się o waderze która swoją drogą mnie nie obchodziła."Jej życie,jej problemy.-Pomyślałem. Wróciłem do jaskini i opatrzyłem ranę.Odkąd dołączyło więcej wilków nie musiałem martwić
się o tereny,gdyż co i róż ktoś się nimi przechadzał.Stwierdziłem,że ruszę z pomocą waderze. Miałem tylko nadzieję,że nie okaże się pustą wilczycą która myśli iż jest w stanie pokonać każdego.Nie trawiłem takich wilków.Póki co w mojej watasze nie na trafił się ani jeden taki osobnik.Jednakże za młodu w barach,pubach a nawet w mojej watasze roiło się od takich,a wadera chyba była z mojego rocznika.Chyba.Może tylko ją nieumyślnie postarzyłem.Zabrałem apteczkę i ruszyłem w stronę rannej.Po podróży dotarłem do miejsca.Szybko zająłem się raną.Wyglądała na osłabioną więc upolowałem jej jelenia.Chyba normalnie miałem dzisiaj dzień łaski.Przeważnie nikomu nie pomagam,a w szczególności obcym.Położyłem stworzenie przed waderą po czym podpaliłem je wzrokiem.Podpaliłem również jedną z gałęzi drzew,jednakże nie pozwalałem na rozproszenie się ognia.Dla niewtajemniczonych mogłoby to wyglądać jak początek pożaru.Zasiadłem przed waderą i czekałem na jej obudzenie raz gasząc ogień raz go rozpalając.W końcu musiałem wydusić z niej informacje o jej zamiarach oraz stwierdzić jakie potencjalne zagrożenie mogłaby stanowić.Gdybym ją tu zostawił a ta by uciekła nie miałbym takiej szansy.
<Hiyori?>

Od Zack'a CD Rozalie


Wybraliśmy  się nad strumień spokoju. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc opowiedziałem jej swoją historię. Ona zaś swoją i tak toczyliśmy tematy na: Twój ulubiony kolor, zwierzę, rzecz itd. Nudziło nam się. Wyczarowałem smoka, kosztowało mnie to dużo energii. 
-Wsiadaj oswojony.
-Ale ja... Boję się smoków.-Powiedziała zawstydzona.
-Podaj mi łapę.- Rzekłem po czym, wrzuciłem ją na smoka i zaczęliśmy lecieć. Nawet zacząłem jej śpiewać "Lecę bo chcę, Lecę bo, życie jest złe..."
-Trzymaj się lądujemy!
-Smok zniknął wchodząc do buteleczki.Nie ma się czego bać.
-Ojej już wieczór muszę iść. Do zobaczenia jutro! -Zakrzyknęła po czym mnie przytuliła za ten spacer.
-Narka.-Mówiąc to wziąłem głęboki wdech.
<Rozalie?:3>

Od Eris CD Belligerenta


Kiedy basior poprosił mnie o napisanie instrukcji ,,dogadania" się z duchami,miałam wielką ochotę napisać fałszywą.Uwierzcie mi,nie ma nic gorszego niż wkurzony duch.Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu,tym bardziej ,że go niedawno przeprosiłam.Kiedy skończyłam wyszłam z jaskini i postanowiłam pozwiedzać tereny.Po skończonej wędrówce usiadłam nad Strumykiem Spokoju.Czy jakoś tak...Przez chwilę przypatrywałam się płynącej wodzie,dopóki nie zachciało mi się pić.Zanurzyłam pysk w chłodnej wodzie.Była przepyszna.Gwałtownie poderwałam głowę do góry kiedy usłyszałam szelest krzakach.Dźwięk ten,mogło wywołać jedynie zwierzę wielkości wilka.
-Wyjdź.-wysyczałam w stronę ,,ktosia".Zza krzaków wyłonił się Belligerent.
-Mogę wiedzieć co ty tu robisz?-mruknęłam nawet na niego nie patrząc.
-Patroluję tereny,jak sądzę.-odpowiedział mi wilk.
-Yhym...-po tych słowach wróciłam do swojego zajęcia,jakim było picie wody.
-Głodna jestem...Ponieważ NIKT nie zechciał mnie oprowadzić,mógłbyś pokazać mi jakieś miejsce do polowań?-powiedziałam dając szczególny nacisk na słowo ,,nikt".Spojrzałam na niego wyczekująco.
-Proszę...-dodałam starając się zrobić słodkie oczka.

niedziela, 27 marca 2016

Od Hiyori


„Jeszcze tylko kilka kroków Yo… Dasz radę” - mówiłam do siebie w duchu. Byłam wyczerpana, przez kilka godzin uciekałam przed basiorami, którzy mnie zaatakowali przy pierwszej lepszej okazji gdy zostałam sama. Bałam się spojrzeć za siebie, czułam, że oni tam są, czekają aż w końcu całkowicie opadnę z sił by nie móc się ruszać. Nie będę dla nich łatwą zdobyczą. Próbowałam biec, tak bardzo chciałam im uciec jednak moje nogi uginały się pod moim ciężarem, potykałam się o byle gałąź z trudem się podnosząc. W oddali słyszałam ujadające psy i odgłosy wystrzałów. Jeszcze tego brakowało. Spojrzałam za siebie, widziałam poruszające się potworne postacie z chytrymi uśmieszkami na pyskach. Potknęłam się, upadłam uderzając głową w pień drzewa. Usłyszałam śmiechy za sobą. Próbowałam unieść się na swoich nogach bezskutecznie. Poczułam nagle jak coś szarpie mnie za futro. Odwróciłam obolałą głowę i szczerząc kły rzuciłam się nieco na basiora, który lekko się odsunął. Podniosłam się i zaczęłam oddalać się od napastników. Nagle huk… Okropny przeszywający całe ciało ból… Krew… To dwunożne istoty, coraz bliżej ze swoją bronią. Rozejrzałam się chwilę i ujrzałam gęste zarośla, zaczęłam biec mimo tego iż opadałam z sił. 
- Dam radę, dam radę, muszę.
Biegłam tak szybko na ile pozwalała mi rana niedaleko klatki piersiowej. Mimo wszystko udało mi się. Teraz najważniejsza jest ostrożność , dwunożne istoty mają ze sobą psy. Siedziałam kilka godzin ukryta w krzakach, kiedy ostatecznie stwierdziłam, że jestem bezpieczna odetchnęłam z wielką ulgą, spojrzałam na krwawiącą ranę i… padłam na ziemię nieprzytomna.

Od Rozalie


Stałam. Stałam i patrzyłam za oddalającym się Belligerentem. W końcu potrząsnęłam głową i wróciłam na ziemie z mych marzeń. A trudno. Kiedyś jakiś ktoś mnie polubi. Ruszyłam z stronę lasu. Lasu Myśli. Nie wiedziałam czy Belligerent tam będzie. Tam raczej kilka metrów od skraju lasu zobaczyłam dzika. Toczył piane z pyska i zaczął biec wprost na mnie. Pobiegłam raczej na oślep w głąb Lasu, a tam wściekły Pan dzik poszedł w inna stronę. Nie wiedziałam czemu był zły, ale nie przejmowałam się tym. Po kilku minutach mojej jakże zacnie długiej wędrówki zobaczyłam wilka. Wiedziałam, ze nie był to Belligerent. Wiec podeszłam się przywitać.

- Cześć. Jestem Rozalie. A ty?
- Zack. Fajnie mi Cie poznać.- odpowiedział z uśmiechem.
Zack był o wiele milszy od Billigerenta
- To możne jak już się przedstawiliśmy to może pójdziemy gdzieś i opowiemy o sobie?- spytałam
<Zack? :3>

Powitajmy Hiyori!


Autor nieznany.
Imię: Hiyori

Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Rasa: Żywiołak Wody
Hierarchia: Omega
Głos: Link
Stanowisko: Strażnik Nocny
Charakter: Hiyori jest wilczycą nieco wybuchową i dość nieufną,jeśli trzeba to bardzo agresywną. W życiu często walczyła o przetrwanie.
Aparycja: Oczy, które mrożą krew w żyłach
Historia: Nie jest w stanie przypomnieć sobie swojej rodziny, tego gdzie mieszkała. Całe życie błąka się po świecie.
Żywioł: Woda
Moce: Związane z żywiołem
Umiejętności fizyczne: Skoki, biegi
Rodzina: Nie pamięta
Umiejętności: Wytrzymałość 86/100| szybkość 90/100|siła 60/100|zwinność 80/100|umysł 80/100
Partner: Brak
Agresja: W stosunku do watahy [5/10]; wrogów [10/10]; obcych [9/10]
Pieniądze: 200$
Ekwipunek: -
Właściciel: ReginaNokia
Data dołączenia: 27.03.2016

Od Belligerenta CD Eris


-Nie powinnaś tak się zachowywać w stosunku do nikogo.-Odmruknąłem prostując łapy.Głupio mi było gdy wadera tak stała.
-Uznajmy,że tamte sytuacje nie miały miejsca.-Zaproponowałem.
-No dobrze.-Odpowiedziała wadera.Właściwie to nawet byłem zadowolony,że czegoś się chyba nauczyła.Uzyskałem to co chciałem, czyli nie strach ze strony wadery lecz szacunek.Zastraszanie nie ma sensu,przecież w alfie powinno widzieć się oparcie nie strach.
-Z tego co się orientuję jesteś zaklinaczką duchów?-Spytałem.
-Tak.-Odpowiedziała zaciekawiona Eris.
-Ostatnio mam na pieńku z duchami,próbowałem jakoś się z nimi dogadać,jednakże wychodziło mi to fatalnie.-Mówiąc to chwyciłem jedną z książek.
-Robiłem wszystko zgodnie z tą instrukcją.-Pokazałem waderze stronę z książki.
-Chyba pisał to jakiś idiota.-Mruknęła przypatrując się książce z zainteresowaniem.
-Raczej jest tu opisany sposób wkurzenie duchów a nie próby nawiązania z nimi kontaktu.-Dodała po chwili ironicznie.
-No dobrze,pomożesz mi się z nimi dogadać?-Spytałem.Wadera przewróciła oczami.
-Mogę napisać Ci instrukcję,ponieważ mam zamiar zwiedzić tereny.-Mruknęła w moją stronę.Bez zbędnego gadania podałem waderze kartkę i pióro.Eris opisała dokładnie wszystko krok po kroku.Dopiero teraz zorientowałem się jak kolosalnie różni się instrukcja wadery od książkowej.
-Ja już pójdę.-Rzekła Eris po czym wyszła z jaskini.Ja natomiast wziąłem się za nawiązanie pokoju z zaświatami.O dziwo to zadziałało.Widoki nie były najprzyjemniejsze,ale po chwili duchy się rozproszyły.Nie miałem nic lepszego do roboty więc ruszyłem pilnować obszernych terenów.

Od Eris CD Belligerent


Kiedy basior ganił mnie za moje zachowanie,czułam się jakby to robił ojciec.Miałam ochotę podkulić ogon i zacząć skomleć.Czułam się winna.Belligerent ruszył w stronę watahy,a ja zostałam sama na tym drzewie.Usiadłam i zaczęłam myśleć.Może faktycznie przesadziłam?Jednak on też nie był bez winy...Postanowiłam pójść do niego i go przeprosić.Zeskoczyłam z drzewa i skończyło się to na wylądowaniu w krzakach.Byłam cała podrapana.Wstałam i lekko chwiejnym krokiem ruszyłam do jego jaskini.Nagle stanęłam w miejscu.A może powinnam mu coś dać?Tylko co?Zrezygnowałam z tego pomysłu.Ponownie zaczęłam iść.Tuż przed wejściem zaczęłam się wahać.Gdyby chciał oderwać mi głowę,to zrobiłby to już dawno,prawda?Potrząsnęłam głową by odgonić od siebie złe myśli.
-Jesteś tutaj?Słucha no...Ja...Przepraszam.Nie powinnam zachowywać się tak w stosunku do alfy.-pochyliłam z szacunkiem głowę.Nie chcę mieć z nim na pieńku.Mogło by się to źle skończyć.

sobota, 26 marca 2016

Od Belligerenta CD Eris


Nie zamierzałem szarpać się w sznurkach,robiąc to okazałbym tylko swoje słabości.Nie chciałem również odgryzać się waderze,ponieważ nie chciałem zniżać się do jej niskiego poziomu.Spojrzałem na  zlęknioną waderę z ziemi.
-Nabroiłaś i boisz się konsekwencji.Czyli jak typowy gówniarz.-Odpowiedziałem na przeprosiny.
-Ciesz się,że masz tak wyrozumiałego alfę.-Warknąłem.
-To co robisz jest skandaliczne oraz niedopuszczalne.-Dodałem po chwili ze zgrozą w głosie.
-Przemyśl lepiej sumiennie swoje czyny.-Zaproponowałem. Rzuciłem waderze pogardliwe spojrzenie i ruszyłem w stronę jaskini kompletnie ignorując jej przygasające słowa.Miałem szczerą nadzieję,że wadera nauczy się czegoś.Właściwie to nie wiem czy jakikolwiek alfa darowałby chamskiemu wilkowi upokorzenie oraz wyśmianie,nie mówiąc już o chwilowym zniewoleniu.Właściwie sam nie byłem bez winy,od początku zachowywałem się chamsko w stosunku do Eris.Sam nie wiem dlaczego nie uwolniłem się i nie rzuciłem na waderę,było to dla mnie banalne.Otóż sens w tym,że silni przebaczają.Liczyłem na to iż wadera nie będzie miała za złe moich słów.Nie chciałem wyjść na wilka z wybujałym ego.Zasiadłem na posłaniu i westchnąłem głośno.Spadł na mnie deszcz pytań.Jedno jednak najbardziej mnie  zaciekawiło.W tej chwili jest ono nie istotne.
Rozprostowałem łapy po czym położyłem się spać.

Powitajmy Saphirę!


Art by Yellwolf on DeviantArt
Imię: Saphira .
Pseudonim: Saphi , Phira .
Płeć: Wadera.
Wiek: 2.5 
Rasa: Wilk nocy
Hierarchia: Omega
Głos: Link
Stanowisko: Szukająca.
Charakter: Saphira bywa różna, jest miła tylko dla tych których sobie upodoba i bywa chamska dla wrogów. Jest zwykle spokojna ale gdy coś się dzieje to łapie życie garściami , często lata na bardzo długie i szalone wyprawy.Często noce spędza na oglądaniu księżyca czy śpiewaniu , wadera jest bardzo kreatywna i nie lubi dzielić się z innymi swoją kreatywnością.
Aparycja: W świetle jej oczy są fiołkowe a w cieniu świecą na niebiesko .
Historia: Żyła jak każdy inny . Większość czasu była daleko od rodziny , poznawała swoje moce lub wędrowała w nieznane.
Żywioł: Noc .
Moce: Zamiana w cień , tworzenie z gwiazd wzorów , zamiana w nocne stworzenia , rozpływanie się w powietrzu , strzelanie " promieniem ciemności" , superszybkość . 
Umiejętności fizyczne : Jest dość sprawna fizycznie , dobrze pływa i szybko lata . Poza tym nieźle tworzy eliksiry.
Partner: Szuka.
Rodzina : Nie pamięta dokładnie , żyła z ojcem i czwórką rodzeństwa . Matka zginęła.
Umiejętności : Wytrzymałość 70 /100 Szybkość 80/100 (100/100 dzięki mocy) Siła : 45 /100 Zwinność 75/100 Umysł 65/100
Informacje dodatkowe : Lubi noc i zwierzęta . Nienawidzi gorąca i pająków.
Agresja : W stosunku do watahy 3/10 Wrogów 9/10 Obcych 5/10
Inne zdjęcia: Inne,
Pieniądze: 200 $
Ekwipunek :
Właściciel : wikiwikirazy2

Od Belligerenta CD Rozalie


Wadera wyglądała na zmieszaną.

-No cóż to trochę zły początek znajomości.-Mówiąc to schyliłem łeb ku wodzie i zacząłem powoli pić z
wodopoju.

-Wypadło mi z głowy!Sory.-Zakrzyknęła wadera pukając się delikatnie łapą w czoło.
-Zdarza się.-Odparłem.Moje kąciki ust delikatnie się podniosły po czym szybko opadły.Moja nieufność jak zawsze dała się we znaki.
-Smaczna woda czyż nie?-Spytałem cicho,można było wyczuć,że zalatuje ode mnie podejrzliwością.
-No..Tak.-Opowiedziała zdziwiona wadera.Prawdopodobnie zorientowała się iż jest to pytanie z serii "podchwytliwych".
-Piękne miejsce na sprowadzenie swojej watahy...-Przeszedłem w szept.
-Zaraz,zaraz.Czy ty mnie o coś podejrzewasz?-Spytała po czym prychnęła.
-Nie wykluczam żadnych możliwości.-Ozwałem się po chwili.
-No dobrze,może nie jest to zbyt miłe z mojej strony,ale taki już jestem.-Wymamrotałem po czym rozejrzałem się wokoło.
-Rozumiem.-Odparła wadera.Nie miałem pewności czy jej uśmiech nie jest sztuczny.Co prawda
wyglądał bardzo szczerze,jednakże nie z takimi aktorami miałem do czynienia za młodu.
-Pozwól,że Cię tu pozostawię.-Zaproponowałem.Wadera skinęła lekko łbem.Widać było,że moja
zimność odbiła się na niej.Tak jakby lekko zgasła,ale to naturalne w moim towarzystwie.Odwróciłem się bezszelestnie i cicho ruszyłem w stronę lasu.

Od Rozalie


Dołączyłam do Watahy Magicznego Tchu. Yay! Zawsze chciałam być w jakieś watasze. No ale Alfa był jakiś zimny. Jakby nie chciał nowych członków w swojej watasze. Ale trudno. Jakoś przeżyje. A kiedyś się przyzwyczaję. Tak sobie poszłam nad Strumyk Spragnionych. Oczywiście byłam spragniona jak nie wiem! No i tak piłam i nagle zaszedł mnie od przodu jakiś basior. Szybko podniosłam głowę i zapytałam:

- Kim jesteś?
- Na razie powiedz mi kim ty jesteś.- warknął basior.
Przewróciłam oczami i powiedziałam od niechcenia:
- Rozalie. Nowa. No a teraz Twoja kolej. KIM TY JESTEŚ?- na ostatnie trzy słowa dałam szczególny nacisk.
Basior cicho zachichotał. Ale to nie był śmiech życzliwości tylko śmiech szyderczy. 
- Naprawdę? Tak Cie to obchodzi?- spytał
- TAK.- odpowiedziałam przez zęby
- Belligerent. Samiec Alfa.
Boże! Jak mogłam go nie rozpoznać! Przecie byłam u niego dziś rano!
<Balligerent?>

Powitajmy Rozalie!


Art by Dark-Rubine on DeviantArt
Imię: Rozalie
Pseudonim: Roz

Plec: Wadera

Wiek: 4 lata
Rasa: Wilk Magii
Hierarchia: Omega
Głos: Sarsa
Stanowisko: Mag
Charakter: Ona? Hmm. Raczej jest miła i pomocna, jednakże nie podlizuje się. Jest także optymistką i zawsze (no...Prawie) tryska radością. Tylko jest jeden minus - Jak jej podpadniesz to nie wybaczy ci przynajmniej przez kilka miesięcy. Za rodzinę i przyjaciół jest gotów oddać życie.
Aparycja: Niebieskie znaki na ciele.
Historia: Później.
Żywioł: Magia, Woda
Moce: 
- Robienie fal (mocnych)
- Władanie nad żywiołem o nazwie woda
- Czytanie w myślach
- Lawitacja
- Talaprtacja
- Telektyza
Umiejętności fizyczne: Silna wola! Szybkość i zwinność. To są jej atuty.
Partner: Szuka
Rodzina: Nie żyje
Umiejętności: Wytrzymałość: 80/100 Szybkość: 90/100 Sila: 40/100 Zwinność: 50/100 Umysł: 50/100
Informacje dodatkowe:-
Agresja: W stosunku do watahy: 0/10, Dla wrogów: 6/10, Dla obcych: 5/10
Inne zdjęcia:-
Pieniądze: 400$
Ekwipunek:
Właściciel: Konikowo05
Data dołączenia: 26.03.2016

Od Zack'a CD Katrins

Nazajutrz po romantycznym spacerze myślałem jak ją zaskoczyć. Kupiłem kolczyki z czaszką. Szybko pobiegłem do sklepu z biżuterią i zrobiłem tzw. "Szybki zakup." Wieczorem zaprosiłem Kat na piknik pod gołym niebem. Ona przyniosła babeczki a ja ogólnie mięso. Wadera powoli zasypiała na moim brzuchu. Więc musiałem jej wręczyć kolczyki. Podniosłem się i stanąłem przed nią otworzyłem pudełeczko i... 
<Kat? <3 reakcja>

-Tu nie ma 100 słów,następnym razem nie
 wstawię opoka~Noting

Od Katrins cd Zack'a


Następnego dnia, gdy byłam w jaskini. To stwierdziłam, że sobie pospaceruje. Czułam dziwny zapach jakiegoś wilka. To był Zack. Wyszłam i zobaczyłam jak w pysku miał kwiatka. Podszedł do mnie i położył mi nad uchem. Powiem tak był śliczny!
- Witaj moja kochana. Czy chcesz iść że mną na spacer?
- Dobrze.
Tak też zrobiłam. Poszłam z nim na spacer. Poszliśmy nad staw.
- Poczekasz ukochana?
- Dobrze.
Czekałam i się zastanawiałam o co chodzi. Po paru minutach wrócił z bukietem kwiatów. Jakie one były piękne. 
- To dla Ciebie. 
- Dziękuję.
Wróciliśmy przed moją jaskinie. Zaczęło się robić ciemno. 
- Ściemnia się. To żegnam moja kochana.
- Pa
<<Zack? :3>>

Od Eris CD Belligerenta


Po tym kiedy basior zostawił mnie samą w lesie zaczęło padać.
-Super...-mruknęłam.Byłam zmuszona schować się pod krzakiem.Siedziałam tam parę godzin.Nagle przede mną zmaterializował się Belligerent.
-Ty podła szujo...-wysyczałam.Miałam ochotę rozszarpać mu gardło.Skoczyłam na niego i przygwoździłam go łapami do ziemi.
-Nigdy.Więcej.Tak.Nie rób.-wysyczałam po czym z niego zeszłam.Przestało padać.Otrzepałam się z wody tak ,że większość jej wylądowała na alfie.Na mojej twarzy ponownie zagościł ironiczny uśmiech.
-Nie myśl sobie ,że ci zapomnę.-mruknęłam.Skupiłam swoją moc na tym by przywołać metalową sieć.Basior niczego się nie spodziewał więc szybko zawisł na drzewie uwięziony w moją pułapkę.
-Ha,ha...I jak się wisi?-zapytałam.
-Uwolnij mnie.-warknął.
-Skoro tak prosisz...To nie.-po tych słowach zniknęłam w cieniu.Czemu nie zrobiłam tego od razu?Pojęcia nie mam.Jeśli coś go zeżrę..To czy to będzie moja wina?Nie.Prychnęłam.Znowu znalazłam się w tamtym lesie obok Pana Alfy.Pstryknęłam palcami i sieć zniknęła,przez co basior wylądował na ziemi.Szybko ,,teleportowałam się" na drzewo.To tak na wszelki wypadek,gdyby zechciał rozerwać mi gardło... Kolejny dowód na to ,że basiory są idiotami.Mimo wszystko...Poczułam się trochę głupio.
-Przep-przepraszam.-wysapałam.Ja nigdy nie przepraszam.Co on ze mną robi?A no tak.Jest alfą.Cholernym,wnerwiającym alfą.

Od Belligerenta CD Eris


-Nie dajesz mi wyboru.-Powiedziałem głośno. Doskonale wiedziałem,że wadera nie śpi.Nie chciałem być chamski,ale chyba dziś uzyskałem nową cechę charakteru.Krótko mówiąc zacząłem być miły dla miłych, chamski dla chamskich.Przeteleportowałem się do wadery i chwyciłem ją za grzbiet zębami.
-Hej co ty wyrabiasz!?-Zakrzyknęła zdezorientowana. Ja natomiast ponownie się przetelportowałem.Do Lasu Jeźdźca.
-Tutaj stąpa sama śmierć.Nie pozdrawiam Cię,życzę powodzenia.-Rzekłem ze zmęczeniem w głosie.
-Jak zdechnę to obwinią Ciebie!-Krzyknęła Eris rozglądając się wokoło.
-Wpiszę w papierach,że zabrał Cię jeździec.-Mruknąłem i
przeteleportowałem się do swojej jaskini.Chwilę potem rozpętała się burza,było coś koło pierwszej w nocy.Zasiadłem na posłaniu i zamknąłem oczy.Nie lubiłem Eris,jednakże wątpiłem w to,że ktoś uwierzy mi iż zabrała ją śmierć..Dlatego więc zmaterializowałem się w Lesie Jeźdźca.
-Ty podła szujo...Wróciłeś bo boisz się konsekwencji,co?-Spytał mnie głos dochodzący spod drzewa.Odwróciłem się a tam zmoknięta
Eris,przypatrywała mi się tak jakby usiłowała mnie zabić.
<Eris?>

Od Eris CD Belligerenta


Śpiewał całkiem nieźle...Chociaż nie.Po pewnym czasie uszy zaczynały krwawić.
-Skończ!-krzyknęłam.
-Czyżby uszy zaczynały ci krwawić?-odpowiedział mi pytaniem.
-Nie,lubię znać tłumaczenie muzyki której słucham.-odgryzłam się.Na moich ustach zagościł zwycięski uśmiech.Widać było ,że zaczyna mu się nudzić.Ratunku.Znowu zaczął śpiewać.Zatkałam sobie uszy łapami.Jednak po pewnym czasie można się było przyzwyczaić.Zaczęłam sobie nucić do piosenki.To też mi się znudziło.Użyłam podróży cieniem i w ten sposób nic nie mogło mnie powstrzymać od wyłączenia magnetofonu.Czy co to tam jest...Nie znam się na tym.
-Zamilknij.-wymamrotałam.-To oprowadzisz mnie?Obydwoje wiemy ,że żadne z nas nie da za wygraną.Więc...Poddaj się.
-Mam ciekawsze zajęcia.
-A ja nie.-warknęłam.
-Wiesz co?Jeśli tego nie zrobisz...Dobranoc.-mruknęłam i wróciłam na posłanie,po czym odwróciłam się na drugi bok,tak by nie mógł zobaczyć mojego uśmiechu.Zamknęłam oczy i zaczęłam odliczać.Jeden...Dwa...Trzy...Do moich uszu dobiegł dźwięk westchnięcia.

Od Zack'a CD Katrins


Od spotkania wadery czułem się dziwnie. Czułem się jakbym miał motyle w brzuchu. Wieczorem widziałem jak rozmawiała z Belligerentem. Po paru minutach siedziała przy ognisku i rozmyślała. Cichutko podszedłem do niej i usiadłam koło niej przywitałem się i zapytałem:
-Zdradź mi swoje imię niewiasto, jestem Zack.-Ona zaś gwałtownie odwróciła głowę i patrzyła na mnie jakby miała ochotę mnie zabić.
-Ym... To jak masz na imię?
-Katrins- odrzekła z niepokojem
-Idę spać do jutra.
-Paa... Widzimy się jutro!
<Kat? Mrał hihihi>

Od Belligerenta CD Eris


-Belligerent.-Rzuciłem krótko.

-Ja Eris.-Mówiąc to wadera wyciągnęła się na posłaniu.
-Nie pytałem Cię o imię.-Wymamrotałem. Eris mnie zignorowała.Powoli mi się nudziło,chciałem pozwiedzać tereny watahy, jednakże sam.Za razem nie chciałem dać waderze za wygraną.Wyszedłem z jaskini i spojrzałem na słońce.
-Wszyscy raczej powinni nie spać.-Mruknąłem do samego 
siebie.
-Nudzi Ci się.-Szepnęła Eris z błyskiem w oczach. Widać było,że liczyła na to iż ją w takim razie oprowadzę. Szybko pomyślałem co bym mógł porobić.Na myśl przyszło mi tylko śpiewanie,które swoją drogą szło mi nieźle.Oczywiście mój rodzaj muzyki był dość specyficzny i nie każdemu mógł przypaść do gustu.Z nadzieją iż wadera się spłoszy usiadłem
na innym posłaniu i puściłem podkład.Zaraz potem zacząłem się
zapewne dla niektórych,tych którzy nie wiedzą co to dobra muzyka drzeć.
,,We will never sleep, 'cause sleep is for the weak
And we will never rest, 'til we're all fuc*ing dead
We will never sleep, 'cause sleep is for the weak
And we will never rest, 'til we're all fuc*ing..."
[Link 25 sekunda!]
-Skończ!-Zakrzyknęła Eris.Uśmiechnąłem się triumfalnie pod nosem.
-Czyżby uszy zaczęły Ci krwawić?-Wysyczałem z ironią której rzadko
używałem.
-Nie,lubię znać tłumaczenie muzyki której słucham.-Odpowiedziała z
sarkastycznym uśmiechem.
-Tak?No to przykro mi,ale nie jestem twoim prywatnym słownikiem.-Mówiąc to powróciłem do śpiewania.
<Eris?>

Od Eris CD Belligerenta


Basior najwyraźniej nie życzył sobie mojej obecności.Oprowadzić mnie też nie chciał...I dlatego właśnie nie toleruję basiorów.Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.Alfa spojrzał na mnie jak na wariatkę.Nic nie poradzę na to ,że taka już jestem.
-Chyba mam dla ciebie ksywkę.-wydusiłam przez śmiech.-Pan alfa.-po tych słowach znowu zaniosłam się śmiechem.W odpowiedzi dostałam warknięcie.Rozumiem to ,że mi nie ufa.Wzajemnie zresztą.
-Dobra koniec tego dobrego.-warknęłam.Jednak po chwili znowu musiałam powstrzymywać się od śmiechu.Nie miałam najmniejszego zamiaru stąd wychodzić.Podeszłam do legowiska i wygodnie się na nim rozłożyłam.
-Wygodnie tu macie wiesz?-powiedziałam oglądając swoje pazury.
-Wyjdź stąd.-odpowiedział mi ze spokojem.
-Jak już mówiłam wygodnie tu.Głodna jestem.Masz coś do jedzenia?-odpowiedziałam całkowicie go ignorując.Po chwili leżenia w milczeniu zaczęłam się nudzić.
-Nuudnooo tuuu...-jęknęłam.
-Tak w ogóle...To jak ty masz na imię...Panie alfo?-zachichotałam.
<Belligerent?Sorry za bezczelność xD Musiałaś dać takie trudne imię? ;-;>

Od Belligerenta CD Eris


Rozumiałem to,że wadera weszła bez pukania,ale fakt iż postawiła mnie w takiej sytuacji był nie do zaakceptowania.Mówiąc krócej,lekko się zagalopowała.

-Nie chcę rzucać stanowiskami,ale wymagam szacunku.- Ozwałem się po chwili.Nie miałem najmniejszego
zamiaru oprowadzać wadery.

-To oprowadzisz mnie czy nie?-Spytała zniecierpliwiona. Popatrzyłem na nią tępo i westchnąłem głośno.
-Ah czasem przygnębia mnie to,że Ci inteligentniejsi muszą ustępować tym mniej...-Chciałem kontynuować,aczkolwiek wadera mi na to nie pozwoliła.Chciała już rzucić coś zgryźliwego,jednakże tym razem to ja jej przerwałem.
-Koniec tematu.-Rzuciłem szybko.
-Nie oprowadzę Cię,ponieważ mam ciekawsze zajęcia.-Dodałem po chwili podchodząc do półki z książkami.Mimo tego nie traciłem swojej nieufności.
-A tak przy okazji,dlaczego tak bardzo pragniesz poznać tereny watahy?- Spytałem z naciskiem w głosie.
-Może dlatego,że nie chcę się zgubić?-Odpowiedziała pytaniem.W tej samej chwili na podłogę spadła jedna z moich książek.Stałem w milczeniu przypatrując się półce.Po chwili podniosłem książkę i dołożyłem na miejsce.
-Wystarczy,że znasz Morze Chwili i Las Szczęścia.-Mówiąc to odwróciłem się w stronę wadery.
-Nie ufam Ci.-Wyszeptałem.
-A teraz zmykaj.-Dodałem po chwili machając łapą na znak,że chcę aby opuściła jaskinię.
<Eris?Nie martw się,on dla każdego taki.Jak Cię pozna będzie milszy. xD>

Od Katrins CD Ktoś

Dołączyła do watahy. Zaczęłam spacerować i śpiewać. Szłam w stronę łąki. Zobaczyłam wilka. Myślałam, że jest szpiegiem. Zaczęłam warczeć.
- Kim jesteś?
- Ej! Ja tu należę!
- Serio?
- Tak!
- Ups to przepraszam.
Przeprosiłam go i poszłam. Nawet nie wiedziałam, że szedł za mną.
<<ktoś? :3>>

Od Eris CD Belligerenta

Wataha wydawała się...Normalna.Niepewnym krokiem ruszyłam do jaskini.Bałam się.Mało tu na razie wilków,ale i tak przeważająca część to samce.Prychnęłam.Po co oni komu?Nie za bardzo ogarniałam gdzie co się znajduję dlatego postanowiłam poprosić alfę o oprowadzenie.Uniosłam wysoko głowę i ruszyłam do jego groty.Nie bawiąc się w zapytanie czy mogę wejść,po prostu to zrobiłam.
-Oprowadził byś mnie?-zapytałam.Chyba nie był zadowolony z tego ,że ktoś bez pozwolenia wchodzi mu do jaskini.
-Nie to ,że ci karzę...Albo wiesz co?Jednak tak jest.-uniosłam kąciki ust w sarkastycznym uśmiechu.

Powitajmy Eris!


Art by  Capukat on DeviantArt
Imię:Eris

Pseudonim:Mała(nie przepada za tą ksywką)
Płeć:Wadera
Wiek:2 lata
Rasa:Wilk Chaosu
Hierarchia:Omega
Głos: Link
Stanowisko:Zaklinacz Duchów
Charakter:Eris jest...Dość specyficzna.Jej ulubionym zajęciem jest używanie sarkazmu.Kocha wszelkiego rodzaju sztukę.Woli przebywać sama,niż w towarzystwie,ale wynika to z tego ,że boi się ,iż może kogoś skrzywdzić.Jest też sadystką.Uwielbia patrzeć na cierpienia innych.Jednak szczeniaka nie skrzywdzi.Pała ogromną niechęcią do basiorów.Tak naprawdę to się ich boi,ale nie pokazuję tego.Kocha noc,wtedy też jest większa szansa na to ,że otworzy się przed jakimś wilkiem.Uważa emocje za coś zbędnego,zawsze ma na sobie ,,poker face".Znakiem na to ,że cię polubiła jest delikatny uśmiech,nie taki sarkastyczny,tylko prawdziwy.
Aparycja:Jej jedno oko jest czerwone z czarnym białkiem,drobne rozmiary,na ogonie posiada więcej niż jeden cień,zawsze nosi na szyi lampion
Historia:Eris urodziła się jako szczeniak alf.Miała brata bliźniaka.Po śmierci rodziców to ona odziedziczyła stado.Zdecydowanie nie umiała nim kierować.Uważała ,że wszystko jej się należy.I tak oto stado postanowiło się zbuntować i obalić alfę.Jej bliźniak-Sasha,oddał za nią życie podając się za nią.W ten sposób Eris uciekła.Pech chciał ,że zakochała się w pewnym basiorze,Jednak ten ją wykorzystał i zranił w najgorszy sposób...Eris znienawidziła go za to i odebrała mu życie.Po tym wydarzeniu także chciała się zabić jednak pomysł wybił jej z głowy duch jej brata.Od tego wydarzenia nie minęło dużo czasu,a natrafiła na tę watahę i postanowiła do niej dołączyć.
Żywioł:Chaos,Mrok
Moce: Podróż cieniem,przywoływanie broni z Chaosu,wnikanie w cudze sny i częściowe manipulowanie nimi,zaginanie czasoprzestrzeni(zwalnianie czasu,przyspieszanie czasu),latanie
Umiejętności fizyczne: Malowanie,rymowanie,szybkość
Partner: Boi się basiorów,jednak wierzy ,że kiedyś ktoś ją pokocha
Rodzina:
Matka-Eclipse[nie żyje]
Ojciec-Armor[nie żyje]
Brat-Sasha[nie żyje]
Informacje dodatkowe:Ma rozdwojenie jaźni,boi się basiorów
Agresja: W stosunku do watahy 7/10,wrogów 10/10,obcych 9/10
Pieniądze:200$
Ekwipunek:
Właściciel: $hanianet$
Data dołączenia: 26.03.2016

Powitajmy Zack'a!

Art by wolf-fire on DeviantArt
Imię: Zack
*Pseudonim:-
Płeć:Basior
Wiek:2.5
Rasa: Wilk Armagedonu 
Hierarchia: Omega
*Głos: Link
Stanowisko: Morderca
Charakter: Zack to osobliwy basior. Bardzo często w dzieciństwie odnosił wiele porażek. Zrównoważony i czasami tajemniczy. Aby zdobyć jego zaufanie trzeba się postarać. Bardzo rozrywkowy pomysłowy i zabawny. Przeważnie każdego dnia jest inny. Nie lubi być ignorowany wtedy zamyka się w sobie na jakiś czas. Oddany dla przyjaciół i partnerki zrobi wszystko aby ich zadowolić. 
Aparycja:Pióra na karku których nienawidzi.
Historia: Urodził się w wojnę pomiędzy watahą zachodnią a naszą (wschodnią.) Na watahę napadli zbójcy zabijali wszystko. Matka uciekła ze mną z dala od watahy. Wtedy zostawiła mnie koło gawry niedźwiedzia i pobiegła w stronę watahy. Wychowywała mnie przez długi czas Niedźwiedzica później zdecydowałem że pójde gdzieś gdzie jest moje miejsce... 
Żywioł: Magia,mrok
Moce: Latanie, widzenie w ciemności, maskowanie się, zmiana w cień, zmiana w różne gatunki zwierząt (nawet tych wymarłych) zmienianie kogoś w zwierzę, wyostrzone zmysły jak u niektórych zwierząt,teleportacja, lewitacja, klonowanie się, kontrolowanie żywiołów, w walce nie oszczędzi nikogo
Umiejętności fizyczne: Latanie, biegi, silny
Partner/ka: Podoba mu się Katrins...
Rodzina: Matka-Yenifer Ojciec-nie znał
*Informacje dodatkowe: Ma alergie na pyłek kwiatowy, lubi czasami przybywać w samotności, rozmyślać, podrywać wadery
Agresja: watahy 3/10 obcych 7/10 wrogów 10/10
*Inne zdjęcia: -
Pieniądze:200$
Umiejętności: Wytrzymałość 78/100 Szybkość 89/100 Siła 80/100 Zwinność 80/100 Umysł 79/100
Ekwipunek:-
Właściciel: ZackxD
Data dołączenia: 26.03.2016