poniedziałek, 28 marca 2016

Od Belligerenta CD Hiyori


Usłyszałem jakiś huk.Najprawdopodobniej jego źródłem była ludzka broń..Której swoją drogą nienawidziłem bardziej niż ludzi.To ona zabrała mi rodzinę.Ruszyłem bezmyślnie w stronę huku jak dzikie zwierze którym jestem.Biegłem nie zważając na to,że pokonałem jakieś dobre trzy kilometry. Miałem kondycję więc zadyszka mnie nie złapała lecz gnaty lekko chrupały.W końcu wbiegłem w krzaki. Rozejrzałem się
wokoło.Leżała tam ranna wadera,jednakże coś zaciekawiło mnie bardziej a mianowicie trop psów. Moje zmysły się wyostrzyły.Szedłem w ciszy za śladami psów.W pewnym momencie wybiegłem na jakąś polanę.
Spotkałem wzrok beagla który zaczął się rwać na mój widok. Ja bez względu na to iż stał koło niego dwunożny zacząłem mknąć ku niemu.Pies zerwał się ze smyczy i zaczął do mnie biec. Skoczył,lecz ja nie pozostałem mu dłużny.Wyminąłem pysk psa w powietrzu i zatopiłem kły w jego szyi powalając go przy tym na ziemie. Wraz z upadkiem na ziemię łeb psa wygiął się nienaturalnie i chrupnął. Szybko nakierowałem wzrok na broń człekokształnego.Nieznajomy wycelował we mnie.Postąpiłem głupio i mimo tego zacząłem biec w jego stronę. Nie wiedziałem co mi grozi więc też nie mogłem za bardzo manewrować. Huk.Ku zdziwieniu człowieka nie zatrzymałem się.Dostałem w łapę,pewno przeciętny wilk chociażby zaczął kuleć.Lecz nie ja.Ów dwunożny zaczął trząść odnóżami dziko.Naprężyłem łapy i skoczyłem na niego.Tyle.Wiadomo co dalej. Nikogo więcej nie ujrzałem.Spojrzałem spokojnie na ranę.Po chwili zorientowałem się iż znajduje się w niej mała kulka.Zacząłem grzebać pazurem w łapie.Chwilę potem przypatrywałem się kulce.Postanowiłem to zbadać.Wracając przypomniało mi się o waderze która swoją drogą mnie nie obchodziła."Jej życie,jej problemy.-Pomyślałem. Wróciłem do jaskini i opatrzyłem ranę.Odkąd dołączyło więcej wilków nie musiałem martwić
się o tereny,gdyż co i róż ktoś się nimi przechadzał.Stwierdziłem,że ruszę z pomocą waderze. Miałem tylko nadzieję,że nie okaże się pustą wilczycą która myśli iż jest w stanie pokonać każdego.Nie trawiłem takich wilków.Póki co w mojej watasze nie na trafił się ani jeden taki osobnik.Jednakże za młodu w barach,pubach a nawet w mojej watasze roiło się od takich,a wadera chyba była z mojego rocznika.Chyba.Może tylko ją nieumyślnie postarzyłem.Zabrałem apteczkę i ruszyłem w stronę rannej.Po podróży dotarłem do miejsca.Szybko zająłem się raną.Wyglądała na osłabioną więc upolowałem jej jelenia.Chyba normalnie miałem dzisiaj dzień łaski.Przeważnie nikomu nie pomagam,a w szczególności obcym.Położyłem stworzenie przed waderą po czym podpaliłem je wzrokiem.Podpaliłem również jedną z gałęzi drzew,jednakże nie pozwalałem na rozproszenie się ognia.Dla niewtajemniczonych mogłoby to wyglądać jak początek pożaru.Zasiadłem przed waderą i czekałem na jej obudzenie raz gasząc ogień raz go rozpalając.W końcu musiałem wydusić z niej informacje o jej zamiarach oraz stwierdzić jakie potencjalne zagrożenie mogłaby stanowić.Gdybym ją tu zostawił a ta by uciekła nie miałbym takiej szansy.
<Hiyori?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz