Śpiewał całkiem nieźle...Chociaż nie.Po pewnym czasie uszy zaczynały krwawić.
-Skończ!-krzyknęłam.
-Czyżby uszy zaczynały ci krwawić?-odpowiedział mi pytaniem.
-Nie,lubię znać tłumaczenie muzyki której słucham.-odgryzłam się.Na moich ustach zagościł zwycięski uśmiech.Widać było ,że zaczyna mu się nudzić.Ratunku.Znowu zaczął śpiewać.Zatkałam sobie uszy łapami.Jednak po pewnym czasie można się było przyzwyczaić.Zaczęłam sobie nucić do piosenki.To też mi się znudziło.Użyłam podróży cieniem i w ten sposób nic nie mogło mnie powstrzymać od wyłączenia magnetofonu.Czy co to tam jest...Nie znam się na tym.
-Zamilknij.-wymamrotałam.-To oprowadzisz mnie?Obydwoje wiemy ,że żadne z nas nie da za wygraną.Więc...Poddaj się.
-Mam ciekawsze zajęcia.
-A ja nie.-warknęłam.
-Wiesz co?Jeśli tego nie zrobisz...Dobranoc.-mruknęłam i wróciłam na posłanie,po czym odwróciłam się na drugi bok,tak by nie mógł zobaczyć mojego uśmiechu.Zamknęłam oczy i zaczęłam odliczać.Jeden...Dwa...Trzy...Do moich uszu dobiegł dźwięk westchnięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz