Po przygodzie ze smokiem, zaczęłam już się ich nie bać. Zawsze widziałam je ze strony maszyn zdolnych nie tyle do zabijania, ale jeszcze do zniszczenia wszystkiego na swojej drodze. Bezwzględne, bez litości i bez uczuć (oprócz wściekłości, furii i innych takich uczuć). A teraz? Teraz poznaję ich dobrą stronę. I widzę w ich oczach uczucia ciepłe. No ale do rzeczy. Wróciłam do swojej jaskini i oparłam się o jej wewnętrzną ścianę. Potem głęboko odetchnęłam. Przeżyłam coś takiego o czym nawet nie mogłam marzyć (dosłownie). Poszłam spać, a następnego dnia coś mnie bardzo ciągnęło nad Strumyk Spokoju. Musiałam koniecznie pomyśleć. No to poszłam. Tam spotkałam znajomego mi wilka. Niee. Nie Belligerenta. Zack'a.
- Cześć Zack!- powiedziałam.- Coś często się spotykamy.
<Zackuś? XD :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz